Jazz The best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within. http://www.theblues-thatjazz.com/en/jazz/6400.html Mon, 20 May 2024 01:20:35 +0000 Joomla! 1.5 - Open Source Content Management en-gb Daktari ‎– I Travel Within My Dreams With A German Passport (2013) http://www.theblues-thatjazz.com/en/jazz/6400-daktari/24452-daktari--i-travel-within-my-dreams-with-a-german-passport-2013.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/jazz/6400-daktari/24452-daktari--i-travel-within-my-dreams-with-a-german-passport-2013.html Daktari ‎– I Travel Within My Dreams With A German Passport (2013)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	Little Hollo 	
2 	Dance For Me, German Sentence 	
3 	Eine Kleine Weltschmerz 	
4 	Dubel Tęsknię 	
5 	Rutger Hauer 	
6 	I Travel Within My Dreams With A German Passport 	
7 	I Travel Within My Dreams With A German Passport - Alternate Take 	

Bass – Maciej Szczepański
Drums – Robert Alabrudziński
Guitar – Miron Grzegorkiewicz, Tomi Simatupang
Tenor Saxophone – Mateusz Franczak
Trumpet – Olgierd Dokalski

 

The good news first: the Polish-German relations won’t be negatively affected by this album. When I heard the title of the record for the first time, I was actually concerned that the whole thing would be a nightmare. After all, I suspect that still many Polish feel at least uneasy about us Germans. But this album might suggest that there is maybe less bias among the younger Polish population.

The next irritation I had when looking at the cover: The album shows a passport of the former GDR - I assume that the musicians will get much trouble on every border they come to in their dreams...

And there’s something more German about the album, as it was recorded at the Butterama Recording Center in Berlin in November 2012. Shortly after that sessions Daktari had an interesting appearance at the Berlin Jazz Festival, where I saw them for the first time.

But then there is an inconsistency - Rutger Hauer is Dutch, but during his career he had to play for a number of times the blond and blue-eyed German so we can probably count him in as well...

What I musically noticed at the first glance were the two guitars. I usually don’t like the sound of jazz guitar in particular, so I was pretty skeptical at first with even two guitars here. But it works, and actually pretty good! The reason is probably that the guitars are in most jazz recordings mixed very soft and clear, but not here. Furthermore they do not try to get in the foreground too much, but rather create a whimsical background. A jiggling frame - partially inclined or even strenuous, but enthralling. Along with the drums and the bass this creates the framework in which trumpet and saxophone can let off steam. Interestingly, it is not only the lead instruments that unfold freely, but the whole band is in a permanent joint improvisation, which can not be described as free jazz though. The interaction works on a level that you would not expect from musicians of this young age!

Adding to that the record offers some very nice riffs that almost invite to hum, a thing that one rarely encounters in contemporary jazz. Some harmonies I would rather expect in pop or rock music (e.g. "Eine kleine Weltschmerz"). Particularly nice melodies you find in the first song (“Little Hollow”) and in the title track, which is found in two versions on the disk. I particularly like the first version of "I travel within my dreams with a German passport", since it provides something special: There are various electronic sounds included, that give the music a lot of momentum and dynamics. Just compare this version with the alternative take of this song or with the other songs on the record to see how well electronics can fit to jazz. Maybe this might be a way for Daktari, I can only recommend it to them, as they have a good attitude towards it. A bit surprising for me is the fact that the trumpet and the saxophone are on that version clear - you can say acoustically too. Certainly, they form an interesting counterpoint to the distorted instruments and the synthetic supplements, but I’d have liked some more experimentation here a lot. But I know as well as anyone else interested in that field of jazz, were the musicians try to integrate electronica into classic jazz, how hard that is and how narrow the ridge is where the musician (and producers) stroll along - they could have, just for "safety reasons", called this version the alternative take then.

But also in this respect I find this album more than pleasant! Perhaps because the musicians are still very young and approach the subject impartially, you find no reservation. One senses that it can work out if young people blend the music of their time with jazz. Exactly this kind of albums make me feel confident that jazz has a future - a future where we will not only have to listen to the standards from the American Songbook over and over again or watch musicians in a wild cacophony (as much as I like that too though).

This record is fun, it is exciting without being exhausting and it is catchy without becoming boring at any time. Definitely a recommendation! --- Dirk Blasejezak, polish-jazz.blogspot.com

 

Debiutancki krążek zespołu Daktari był w 2011 roku haustem świeżego powietrza jeśli chodzi o młodą scenę jazzową w Polsce, a jednocześnie ciekawie wpisał się w pączkującą konstelację wydawnictw nawiązujących do muzyki żydowskiej. Daktari połączywszy folkowo-klezmerskie tematy z energią i bezpretensjonalnością wykonania, nagrali płytę, która dzisiaj broni się przede wszystkim dobrymi kompozycjami, ogromną witalnością, a także pomysłowymi rozwiązaniami aranżacyjnymi. Był to ni mniej ni więcej pełnokrwisty debiut, dający nadzieje na ciekawy rozwój wypadków w przyszłości. Tak się też stało.

I Travel Within My Dreams With A German Passport jest płytą, na której Daktari dało potężnego susa, którego można określić mianem wejścia w dorosłość. Album nagrany w sekstecie, składzie poszerzonym o gitarzystę Tomiego Simatupanga, prezentuje rosnącą dojrzałość i samoświadomość zespołu, który od krótkich, energetycznych numerów przechodzi do kompozycji znacznie bogatszych, o luźniejszej, bardziej improwizowanej strukturze. Materiał podzielony na sześć, w większości bardzo rozbudowanych utworów, prezentuje całe spektrum możliwości poszczególnych muzyków, doskonale odnajdujących się w swych rolach. Wydawać by się mogło, że wprowadzenie kolejnej gitary elektrycznej spowoduje gwałtowny zwrot muzyki w stronę hałasu i zgiełku – nic bardziej mylnego. Gitara, paradoksalnie, pozbawiona jest na albumie piedestału, a swobodne dialogi Mirona Grzegorkiewicza z indonezyjskim muzykiem pełnią rolę bardziej ornamentalną, na dodatek zwykle pozostającą w tle. Instrument, który ma szaloną moc przytłoczenia i zdominowania brzmienia całości został tym samym utrzymany w ryzach, które po głębszym wsłuchaniu fascynują swą lekkością, marzycielską melodyką wymieszaną z umiejętnie dozowanym dysonansem, czy noisem. Choć rdzeń każdej z kompozycji wytyczają czytelne tematy, zwykle poddawane przez Mateusza Franczaka i Olgierda Dokalskiego, to ich rozwój nosi znamiona nieprzewidywalności. Zwykle saksofon wprowadza motyw, a następnie trąbka wraz z upływem czasu nieco go wykoślawia, oddala od kompozycji w stronę improwizacji. Sekcja rytmiczna w odróżnieniu od debiutu otrzymała nieco więcej przestrzeni, lecz w dalszym ciągu sporadyczne popisy solowe podporządkowane są głównie utrzymywaniu improwizacji w formach kompozycji. Zarówno Robert Alabrudziński ze swoim mocnym, wręcz rockowym stylem, jak i Maciej Szczepański, którego charakterystyczny riff napędza dwuczęściowe zakończenie albumu, bardzo dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków, nie pozwalając odpłynąć pozostałym zbyt daleko. Na płycie dominuje nieco spokojniejszy nastrój niż na poprzednim krążku, choć jedyną klasyczną balladą, którą można czytelnie wyodrębnić z zestawu jest Eine Kleine Weltshmerz z rzewnym saksofonem i niemniej emocjonalną trąbką. Dialogi dęciaków podane na impresyjnym gitarowym tle – to w moim odczuciu modus operandi, który decyduje o sile sześcioosobowego wcielenia Daktari.

I Travel Witin My Dreams With A German Passport jest świadectwem ewolucji – na tyle dużej, że umacnia status zespołu jako jednego z ciekawszych zjawisk sceny, a zarazem na tyle zachowawczej, że w dalszym ciągu mamy świadomość nieodkrycia wszystkich kart. Zagadką pozostaje, czy Daktari podryfuje dalej w stronę improwizacji, wykorzystując bogactwo możliwości brzmieniowych, czy będzie kontynuowało wcielenie kompozycyjne, w którym chyba w dalszym ciągu czuje się nieco pewniej. Podróż na niemieckich papierach jest rodzajem udanej, solidnej wypadkowej, od której śmiało można odbić się w rejony bardziej enigmatyczne, wymykające się prostej klasyfikacji. Póki co Daktari konsekwentnie się rozwija - i tak trzymać. ---Krzysztof Wójcik, jazzarium.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire ulozto gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluesever) Daktari Thu, 29 Nov 2018 14:04:17 +0000
Daktari ‎– This Is The Last Song I Wrote About Jews, Vol. 1 (2011) http://www.theblues-thatjazz.com/en/jazz/6400-daktari/24472-daktari--this-is-the-last-song-i-wrote-about-jews-vol-1-2011.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/jazz/6400-daktari/24472-daktari--this-is-the-last-song-i-wrote-about-jews-vol-1-2011.html Daktari ‎– This Is The Last Song I Wrote About Jews, Vol. 1 (2011)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	Hiszpan 	
2 	Zanussi 	
3 	Afraid Of Numbers Vintage 	
4 	Pollux 	
5 	Belpism 	
6 	Giborin 	
7 	Afraid Of Numbers 	
8 	Greetings From Ashood 	
9 	Tęsknię 	
10 	Leaving Ashood

Bass – Maciej Szczepański
Drums – Robert Alabrudziński
Guitar – Miron Grzegorkiewicz
Tenor Saxophone – Mateusz Franczak
Trumpet – Olgierd Dokalski

 

This is a debut album of band named Daktari led by young trumpeter Olgierd Dokalski accompanied by Mateusz Franczak on tenor saxophone, Miron Grzegorkiewicz on guitar, Maciej Szczepański on bass and Robert Alabrudziński on drums. One must admit that they are talented instrumentalists and bright future probably lays ahead of them. On this record they showed courage, free spirit and dedication to avantgarde music. I very much appreciate it!

However as far as music is concerned it has all typical advantages and disadvantages of debut recordings. It definitely sounds attractive, it's energetic and spontaneous. Moreover it is coherent showing that Dokalski has had clear artistic vision for Daktari: it's music is comfortably meandering between modern klezmer, noise, rock and indie pop aesthetics. It therefore may sound very attractive especially for less experienced ears of popular music lovers. I believe this may be one of the reasons why this CD got almost unanimously (for rare exception check this one by Bartek Adamczak) positive reviews all over Polish musical blogosphere. But although I share many authors sympathy for this recording I want to stress that from jazz point of view, jazz understood as improvised and free music, this recording is promising yet far from being mature, advanced or complete.

It shares all sins of recent disc ("Ghostwriter's Joke") by famous Contemporary Noise Sextet to which it is very, very similar. All that separates Daktari from CNS is its Tzadik-like Jewish-like component which is unfortunately rather duplicate and so often used all around Poland that it may be called anything but fresh and creative. In fact if I assessed Dakatari so high at the beginning of this text it's for those moments which are probably the least appreciated by artists themselves since those moments are well too rare and first of all too short. These are unhurried, unconstrained, unbound dialouges between instruments, especially between Dokalski trumpet and Grzegorkiewicz guitar, aptly counterpointed by infra-red Szczepański bass (check "Greetings From Ashood" the best track on this album). Were it not for these splendid moments I would call Daktari CNS-clone and advise to skip it... ---Maciej Nowotny, polish-jazz.blogspot.com

 

Daktari to grupa improwizatorów. Ich muzyka to organiczna fuzja noise'owej energii z jazzowymi improwizacjami i folkowymi pieśniami. Wśród rozległych inspiracji zespołu można odnaleźć m. in. Sonic Youth, Gastr Del Sol, Andrew Hilla, Juliusa Hemphilla czy też Dona Cherry'ego. Mają też na swoim koncie bardzo dobrze przyjęty występ na festiwalu Nowa Muzyka Żydowska 2011, a w maju wystąpią w finale festiwalu Polskiego Radia Nowa Tradycja.

Podczas koncertu przedstawią autorskie kompozycje pochodzące z debiutanckiej płyty 'This is the last song I wrote about Jews. Vol.1'. Wystąpią w składzie: Olgierd Dokalski - trąbka Trębacz i cybernetyk, urodzony w Warszawie. Samouk, na trąbce zaczął grać w wieku dziewiętnastu lat. Stypendysta niemieckiego programu Culturia (wspieranego przez Konrad Adenauer Stiftung). Obecnie prowadzi zespół Daktari oraz współtworzy trio kIRk.

Mateusz Franczak - saksofon Multiinstrumentalista, improwizator (instrumenty klawiszowe, saksofon, gitara). Zaczynał od grania na gitarze w grupach punk rockowych, ale ostatecznie jego głównym instrumentem został saksofon. Odnajduje inspiracje w najróżniejszych gatunkach muzycznych. Przeciwnik podziału muzyki na niską i wysoką. Robert Alabrudziński - perkusja Perkusista, improwizator. Przez wiele lat współtworzył awangardowo-instrumentalne trio Strange Brew. Udzielał się w wielu projektach - głównie w kręgach muzyki improwizowanej i eksperymentalnej. Uczęszczał do Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu I i II stopnia im. K. Komedy w klasie Bogdana Kulika (Marek&Vacek, Old Timers, Swing Workshop).

Maciej Szczepański - bas Basista, samouk i poszukiwacz nowych inspiracji, które czerpie głównie ze spotkań z innymi muzykami. Udzielał się w wielu projektach alternatywnych, hip hopowych, klezmerskich i improwizatorskich. Wspólnie ze swoim drugim zespołem Plazmatikon występował m.in. z Mazzollem, Frankiem Londonem i Paulem Brody.

Miron Grzegorkiewicz - gitara Urodzony w 1987 roku w Warszawie, gitarzysta, improwizator swobodny, sound designer. Związany z grupami How How i Daktari.

Premiera płyty nastąpiła na piątej edycji Tzadik Poznań Festiwal 2011, na którym zespół Daktari dał porywający koncert w klubie Meskalina. ---multikulti.com

download (mp3 @192 kbs):

yandex mediafire ulozto gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluesever) Daktari Mon, 03 Dec 2018 16:07:47 +0000
Daktari – Lost Tawns (2014) http://www.theblues-thatjazz.com/en/jazz/6400-daktari/24402-daktari--lost-tawns-2014.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/jazz/6400-daktari/24402-daktari--lost-tawns-2014.html Daktari – Lost Tawns (2014)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	Swamp Thing Appetizer 	12:23
2 	Generic Dreams 	7:08
3 	Human Verification 	8:13
4 	Fear The Deer 	8:44
5 	(For Girls Who Love) Batmans 	10:53

Drums – Robert Alabrudzinski
Electric Bass – Maciej Szczepański
Electric Guitar – Miron Grzegorkiewicz
Tenor Saxophone – Mateusz Franczak
Trumpet – Olgierd Dokalski

 

I am really happy about this album! After my review of "I travel within my dreams with a German passport". I was very curious to see how this promising band would go on. And it's really going well! They're not simply making another album, but instead go a step further and continue their development.

First thing to mention, of course, is that there is only room for one guitar in this formation. However, the absence of the second electric guitar does not limit the creative energy of the now five musicians. At a first listen this development is obvious through the significantly more relaxed way of playing. No strenuous solos or difficult passages that are supposed to show how good the musicians are. Instead, all five play in an unagitated manner along their tracks (still showing their great skills though). Right from the start the solo entry by Olgierd Dokalski lets you question if this is indeed a young newcomer band. To start off with such a hard-boiled and cool, yet free and soulful trumpet solo, makes one wonder! And this is actually inherent in all solos: no uncontrolled ecstasy, instead everybody always knows what he wants to tell and where the whole is going.

And this is indeed necessary, becaus compositionally too the new album of Daktari is much more mature than its predecessor! Was it in the latter sometimes necessary to compensate for lack of compositional creativity or maybe experience through a wilder play, the five pieces on this album here speak for themselves. This too is one reason why the individual musicians can play so much more relaxed. Additionally on this album the rhythm section (to which I would explicitly count Miron Grzegorkiewicz) has a much stronger influence on the whole. This can be heard in many very groovy passages – something the last album only rarely had to offer – and maybe the way Daktari could go in the future.

So all in all this is by far their best album yet and a true recommendation. And although I doubt that it's possible to continue developing at this pace, I'm still very curious to see how their next album will be! ---Dirk Blasejezak, polish-jazz.blogspot.com

 

Daktari to jeden z rozlicznych projektów młodego trębacza i polskiej innowatora sceny jazzowej, Olgierda Dokalskiego (kiRk, Altona, Nor Cold, Jan Czapla, Olgierd Dokalski Trio). Zespół ten w dość radykalny sposób połączył jazz o żydowskiej proweniencji z improwizowanym rockiem, ocierającym się o noise.

Daktari od początku grają ostro, radykalnie i bezkompromisowo. Najnowszy album „Lost Tawns” koncertową premierę będzie miał na tegorocznej edycji Festiwalu Nowa Muzyka Żydowska w Warszawie. Ich czytelnym znakiem rozpoznawczym stała się fuzja nieskrępowanej noise’owej energii z organicznym wręcz zamiłowaniem do świata muzycznych improwizacji. Pełno tu szorstkich garażowych klimatów i odniesień do zakurzonych folkowych pieśni. Muzyka Daktari to nieoczywista mozaika brzmień, które otwierają przed słuchaczami kipiącą emocjami przestrzeń. Ich autorskie kompozycja mają wiele wspólnego z muzyką żydowską, pełno w nich luzu i świeżości, ale przede wszystkim rozsadza je czysta energia.

Debiutancki album zespołu „This is The Last Song I Wrote About Jews Vol. 1” z 2011 roku był, obok pierwszej płyty Niechęci, najsilniejszym ciosem w skostniały polski jazz, przynajmniej od czasów yassu. Płyta została nagrana „na żywo ale w studio” i zawiera wyłącznie własne kompozycje, odwołujące się do muzyki klezmerskiej. Zamiast odtwarzania dawnych dźwięków, zespół tworzy swoją autorską wizję tej muzyki. Premiera płyty miała miejsce na Tzadik Poznań Festival, na którym prezentowane są najciekawsze zjawiska nowej muzyki żydowskiej. Można się jednak pokusić o stwierdzenie, że pierwsza płyta odsłaniała przed słuchaczem wyraźne ramy i nie sprawiała większych problemów z określeniem jej zalet i wad (a było ich trochę). Drugie wydawnictwo (spontanicznie nagrane i wydane „I Travel Within My Dreams With A German Passport”) ukazało już jednak Daktari w zupełnie innym świetle. Muzycy zapomnieli o przyzwyczajeniach, swoich mocnych i słabszych stronach. Inspiracje nie przesłoniły chęci wyrażenia siebie za pomocą kolektywnej improwizacji. Słowem – twórcze uniesienie było czymś na tyle naturalnym, że na płycie udało się uchwycić prawdziwe emocje. Efekt był zatem unikalny.

„Lost Tawns” próbuje. Z dużym powodzeniem próbuje nas wciągnąć w świat dźwięków niepowtarzalnych. Zdaniem niżej podpisanego Daktari udaje się przeciągnąć słuchacza na swoją stronę, np. w otwierającym, leniwie rozwijającym się „Swamp Thing Appetizer”.

Zmiennością nastrojów urzeka z kolei przestrzenne „Fear The Dear”, które idealnie współgra z frapującą okładką Lost Tawns. ---empik.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire ulozto gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluesever) Daktari Mon, 19 Nov 2018 13:47:21 +0000