Polish Music The best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within. http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149.html Mon, 20 May 2024 00:16:29 +0000 Joomla! 1.5 - Open Source Content Management en-gb KAT & Roman Kostrzewski - Bialo - czarna (2011) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/19850-kat-a-roman-kostrzewski-bialo-czarna-2011.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/19850-kat-a-roman-kostrzewski-bialo-czarna-2011.html KAT & Roman Kostrzewski - Biało - czarna (2011)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Bara
02. Maryja Omen
03. Szkarłatny wir
04. Diabelski dom cz. IV
05. Milczy trup
06. Wolni od klęczenia
07. Kupa świąt
08. Bieluń
09. Z boskim zyskiem
10. Kapucyn zamknął drzwi

Roman Kostrzewski – wokal
Ireneusz Loth - instrumenty perkusyjne
Michał Laksa - gitara basowa
Krzysztof "Pistolet" Pistelok – gitara
Piotr Radecki – gitara
Paweł Pasek – gitara

 

Lata zapowiedzi, seria przesuwanych premier i oto jest - "Biało-czarna", nowa płyta Kata z Romanem Kostrzewskim. Choć topornie dosłowna okładka może zniechęcać, naprawdę warto zajrzeć do środka.

Pierwsze, co przykuwa uwagę, to brzmienie, a jako że płytę otwiera partia perkusji, zwłaszcza brzmienie bębnów. Bardzo akustyczne, z wyeksponowanymi talerzami, słyszalną odpowiedzią pomieszczenia. Moc, energia, organiczność - miód na moje zmęczone triggerowym plastikiem uszy. W ogóle od strony produkcji jest na tym albumie bardzo ciekawie. Dużo dzieje się w partiach gitar, jest kilka nietypowych smaczków, a całość brzmi spójnie, mocno i oryginalnie.

Kompozycje są skonstruowane z dużą finezją. Ogólnie rzecz biorąc, mamy tu do czynienia z nowocześnie brzmiącym metalem, głęboko osadzonym w thrashowej tradycji i twórczo ją rozwijającym. Wbrew temu, co sugerowały prezentowane przedpremierowo próbki, jest tu sporo riffów z prawdziwym polotem i kilka naprawdę udanych solówek. Rewelacyjne są perkusyjne partie Irka Lotha - dynamiczne, urozmaicone, ze świetnym groovem. Zero rutyny i odgrywania powszechnych patternów. Na płycie znajdziemy jeden utwór instrumentalny ("Bieluń"), jeden prawie instrumentalny ("Bara" z ciekawie elektronicznie przetworzoną wokalizą), dwie bardzo motoryczne piosenki ("Milczy trup" i "Kupa świąt") i jedną balladę ("Wolni od klęczenia"). Pozostałe pięć to dość progresywne, długie, rozbudowane kawałki. Warto wspomnieć, że "Wolni od klęczenia", który to utwór na koncertach wydawał mi się trochę kiczowatą i banalną balladą, w wersji płytowej został bardzo pomysłowo rozwinięty. Odrobina subtelnej, nietypowej elektroniki i trafne użycie wielu ścieżek wokalu dodają mu bardzo specyficznego nastroju. Ciekawe jest też to, jak z "Progerii" wyewoluował "Kapucyn zamknął drzwi" - najbardziej kontrastowy kawałek, z ludycznym wstępem, który, jak mówią muzycy, zawiera uderzanie miotłą w podłogę i zabawkowe dzwoneczki.

Teksty, jak przystało na Kostrzewskiego, cieszą barwnym językiem, pełnym neologizmów i regionalizmów. Czasem nic z nich nie rozumiem, z czasem rozumiem coraz więcej, pozostaje też oparte na doświadczeniu poczucie, że być może ostateczne oświecenie obnaży bełkot albo błąd. Można ten styl kochać lub nie, ja zdecydowanie zaliczam się do pierwszej grupy. Na pewno zaś brzmieniowe możliwości języka polskiego są tu pomysłowo wykorzystywane. Szkoda tylko, że za bogactwem języka nie idzie bogactwo treści, bo płyta jest przesadnie zdominowana przez wątki antyklerykalne. Brakuje tematów bardziej uniwersalnych, które reprezentują tylko "Kupa świąt" i "Szkarłatny wir". Ale i tak nie jest to uniwersalność na miarę choćby "Wierzę" z "Róż miłości...". Z tą tekstową monotonią idzie w parze monotonia w zakresie technik wokalnych - zdecydowanie dominuje siłowy, zachrypnięty śpiew, aczkolwiek niektóre fragmenty (początek "Kapucyn zamknął drzwi", środkowa część "Diabelskiego domu cz. IV") pokazują, że Kostrzewski wciąż potrafi śpiewać też na inne sposoby. Zwłaszcza zwolennicy czystych, wysokich partii będą zawiedzeni, ale mimo wszystko wciąż mamy do czynienia ze świetnym, charakterystycznym wokalem.

Rzecz, która obecnie zawsze niepokoi mnie przy premierach, to problem masteringowej kompresji, z powodu której kilka płyt z ostatnich lat jest dla mnie zupełnie niesłuchalnych. Ze strony Kata słyszeliśmy zapewnienia, że zespół troszczy się o tę kwestię, ale pomiary zdradzają typowe dla naszych czasów praktyki: średni poziom mocy RMS to około -6dB (8dB więcej niż na "Szyderczym zwierciadle"). Przy pierwszych trzech utworach brzmienie jest zaskakująco dobre - gęste i głośne, ale bez wyraźnych artefaktów. Później niestety znacznie się pogarsza - cierpią, jak zwykle, zwłaszcza akcenty z crashem i partie perkusji z otwartym hi-hatem, całość jest zbita i często nieprzyjemna w odbiorze. Powstaje swoisty paradoks - żeby docenić produkcję, która jest bardzo ważną częścią tej płyty, trzeba posłuchać jej w skupieniu na dobrym sprzęcie, ale zwłaszcza wtedy wychodzą na wierzch wady masteringu. Mam nadzieję, że na planowanej edycji winylowej zespół oszczędzi nam tego prasowania dźwięku.

"Biało-czarna" to świetna płyta. Spójna i różnorodna, dojrzała i świeża, do tego - jak zwykle w przypadku Kata - oryginalna, charakterystyczna, nie do pomylenia z żadnym innym zespołem. Choć kilka rzeczy razi, na pewno warto po nią sięgnąć. --- Do diabła, rockmetal.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Fri, 10 Jun 2016 14:59:20 +0000
KAT - 38 Minutes Of Life (live) [1987] http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/8744-kat-38-minutes-of-life-live-1987.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/8744-kat-38-minutes-of-life-live-1987.html KAT - 38 Minutes Of Life (live) [1987]

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1. Intro
2. Czarne Zastępy
3. Diabelski Dom Cz.II
4. Mag-Sex
5. Morderca play
6. Wyrocznia play
7. Głos z Ciemności
8. Masz Mnie Wampirze
9. Porwany Obłędem
10. Dziewczyna w Cierniowej Koronie
11. Noce Szatana

Muzycy:
* Roman Kostrzewski - śpiew
* Ireneusz Loth - perkusja
* Piotr Luczyk - gitara
* Tomasz Jaguś - gitara basowa

 

"38 Minutes Of Life" to kultowa pozycja dla każdego szanującego się fana polskiej sceny metalowej. Album przez długie lata był nieosiągalny w sklepach, a na internetowych aukcjach uzyskiwał rekordowe ceny. Płyta dostępna jest w limitowanej wersji digi, oprócz oryginalnej okładki dodano książeczkę z opisami oraz bonusy video: utwory „Wyrocznia” oraz „Masz Mnie Wampirze” w wersjach koncertowych, z opolskiego występu z 1986 roku. Album „38 Minutes Of Life” został zarejestrowany w 1987 roku, kiedy to Kat dwukrotnie wystąpił przed Metalliką w katowickim Spodku. Grupa rozpoczęła swoją działalność w 1979 roku i jest obecnie jedną z najważniejszych metalowych formacji na metalowej scenie. Kat występował na żywo obok takich ikon metalowej muzyki jak Metallika, Running Wild, Iron Maiden, Helloween czy Motorhead.

 

KAT is a Polish Heavy Metal band formed in 1979 in Katowice. They later evolved into Thrash/Speed Metal. In 2004, KAT splitted into two parts, drummer Ireneusz Loth and singer Roman Kostrzewski started their own band called Kat And Roman Kostrzewski.

download:   4shared

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Sat, 26 Mar 2011 09:44:38 +0000
KAT - 666 (1986/1993) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/20512-kat-666-19861993.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/20512-kat-666-19861993.html KAT - 666 (1986/1993)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Metal i piekło - 02:47
02. Diabelski dom cz.1 - 04:49
03. Morderca - 03:19
04. Masz mnie wampirze - 03:15
05. Czas zemsty - 04:53
06. Noce Szatana - 03:35
07. Diabelski dom cz.3 - 03:44
08. Wyrocznia - 03:45
09. 666 - 03:34
10. Czarne zastępy - 03:28

Tomasz Jaguś - bass guitar
Roman Kostrzewski - vocal
Ireneusz Loth - drums
Piotr Luczyk - guitar
Wojciech Mrowiec – guitar

 

Materiał oryginalnie wydany w 1986 roku w anglojęzycznej wersji pt. "Metal and Hell", następnie w tym samym roku na polskim rynku jako "666". Trzy szóstki dziś nie szokują. Frontside się z nich naśmiewa, a zagorzali fani Iron Maiden traktują je bardziej jako element swojej tożsamości, aniżeli symbol bluźnierstwa. Zresztą zdarza się dziś, że sami wyznawcy Kościoła Rzymskokatolickiego często bywają bardziej trój-szóstkowi, niż wyobrażali to sobie muzycy Kata w 1986 roku. Nic to! W końcu liczy się przede wszystkim muzyka, która w przypadku "666" była znakomita, tak trzydzieści lat temu, jak również obecnie. W tym przypadku wznowienie nie odebrało duszy pierwowzoru, ale zdołało go przenieść do współczesnych realiów, nie tracąc przy tym klimatu wywołanego w dniu premiery. Trzy szóstki głoszone przez Romana Kostrzewskiego w 2015 roku brzmią tak samo dziko, opętańczo i barbarzyńsko, jak przed laty. Masz mnie wampirze!

Album zawiera w sumie dziesięć bluźnierstw i każde z nich aspiruje do miana kultu. Starsi fani, będący dziś na ogół poważnymi i dobrze ułożonymi ludźmi (jako autor recenzji), powinni więc z czarną rozkoszą przypomnieć sobie dynamiczne thrash n’ speedmetalowe hymny Kata - "Metal i piekło", "Masz mnie wampirze", "Noce szatana", "Wyrocznia" i tytułowy "666" - będące esencją przenikających się wpływów klasycznych gatunków metalu w latach osiemdziesiątych XX wieku. To ostra, szydercza i wciągająca jazda na gitarach, która w reedycji nie straciła nic ze swojego oryginalnego kształtu. Piotr Radecki i Krzysztof Pistelok zaprezentowali się tu jako niezwykle sprawni gitarzyści, cieszy też porządna forma Ireneusza Lotha, a wokal jego demonicznej mości Romana Kostrzewskiego smakuje niczym wino, które przeleżało trzydzieści lat w kościelnej piwnicy. Ogień!

Zresztą trzy szóstki to niemalże nieustanne trzydzieści sześć minut metalowego zasuwu na pograniczu thrash, heavy i speed. Co prawda kapeli zdarzyło się przyłożyć w paru miejscach takim ciężarem, który wzbudza skojarzenia nawet z ekstremą, jak w wieńczących dzieło "Czarnych zastępach" albo do kości brudnym "Mordercy", ale to zasadniczo nie wpływa na klimat płyty. Czyni ją po prostu jeszcze bardziej wściekłą i niepożądaną na ołtarzu wspomnień obrońców czci i moralności. "666" zawiera także pierwszą i trzecią część "Diabelskiego domu". Historii, o której rodzice zabraniali słuchać swoim niewinnym pociechom. Utworów, będących jednym z najbardziej reprezentatywnych przykładów możliwości Kata zarówno w warstwie instrumentalnej, jak również w tekstach. Wreszcie też kanonach, które tworzyły polski metal i zadecydowały o jego kształcie. Czy o czymś nie wspomniałem? Jest tu i "Czas zemsty", czyli pierwsza wielka ballada Kata. Refleksja, która równie dobrze mogłaby być sennym koszmarem. Abbadon!

Tak oto każdy uświadomiony człowiek, nieważne czy ateista, czy katolik, pewnie pogryzie sobie jęzor za kolejnymi słowami wyśpiewanymi na płycie przez Romana Kostrzewskiego. Pogryzie z rozkoszy lub z chęci buntu. Te napisane przed trzydziestu laty słowa ciągle szokują i wciąż są aktualne! Ponadto instrumentaliści Kata udowodnili, że w ich żyła płynie smolista krew, co uchodzi z najlepszą rekomendację brzmienia odświeżonego krążka. Warto dodać, że zestaw tych wrażeń należy zawdzięczać Raven Studio ze Skrzyszowa i realizatorom dźwięku zaangażowanym do wznowienia materiału. To kapitalna robota, która sprawia, że Kata znowu można odkryć na nowo i przy okazji przypomnieć sobie o swojej przeszłości. Czy pod waszymi włosami znowu pojawiły się trzy szóstki? ---Konrad Sebastian Morawski, magazyngitarzysta.pl

 

Holy shit...now this is what EVIL thrash should sound like. From the beginning feedback on "Metal i Pieklo" to the ending notes of "Czarne Zastepy," this oozes old school awesomeness and a cold, sinister feeling.

Musically, Kat plays vintage thrash, with a really strong raw touch to everything. Riffs are gloomy and catchy at the same time. There is surprisingly much melody popping up, especially when they choose to slow it down for "Czas Zemsty," which is a bit of a slow, emotional song, but not nice in any way. Cold, evil and demented.

When Kat speeds things up, like on "Morderca" and "Czarne Zastepy" they prove that they are truly comfortable playing at heightened speed. Where they really shine are on the midpaced numbers like "Diabelski Dom Cz. 3," where Piotr Luczak's riffing is catchy as hell. "Wyrocznia" is unbeleivably heavy, with those first riffs crushing your bones. The chorus on here is pure Mercyful Fate, with the creepy guitar melodies and Satanic chanting.

The production sounds like this was recorded in a warehouse, but that give the whole album an icy, eerie feeling not unlike a rawer Don't Break the Oath. This works to Kat's advantage, because I don't think that they were expert musicians at this stage, but the performance eclipses any type of error. Drums and bass are overtly straight forward, and I had to take some points off for that.

Usually I find that vocalists add very little to my enjoyment to an album, except when they do something exceptional, like Masse Broberg's truely evil vocals on Hypocrisy's Osculum Obscenum, David Vincent's early work, Attila Csihar's entire career, or King Diamond in general. The singer on here sounds downright possessed; at times harsh as hell, part Jeff Beccarra and part Paul Baloff, but sometimes he throws in some chanting or clean vocals like on "Morderca" and "Czas Zemsty." For that, I can say that the vocals really add something to the mix. Plus, Polish sounds really cool when screamed out loud.

Bottom line, if you like old thrash, you need this. Really. No gimmicks here, just fucking balls out, rip your face off trash. --- natrix, metal-archives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire cloudmailru uplea ge.tt

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Sun, 16 Oct 2016 10:33:21 +0000
Kat - Live-Jarocin 1992 http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/8755-kat-live-jarocin-1992.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/8755-kat-live-jarocin-1992.html Kat - Live-Jarocin 1992

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. W bezkształtnej bryle uwięziony
02.Śpisz jak kamień play
03.Sex-mag
04.Wyrocznia play
05.Łza dla cieniów minionych
06.Diabelski Dom cz. II
07. Bastard
08.Głos z ciemności

Muzycy:
* Ireneusz Loth – perkusja
* Roman Kostrzewski – wokal
* Krzysztof Oset – gitara basowa
* Piotr Luczyk – gitara
* Jacek Regulski – gitara

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru oboom uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Sun, 27 Mar 2011 09:42:13 +0000
KAT - Metal and Hell (1985) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/18274-kat-metal-and-hell-1985.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/18274-kat-metal-and-hell-1985.html KAT - Metal and Hell (1985)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Metal and Hell - 02:43
02. Killer - 03:18
03. Time of Revenge - 04:50
04. Devil's House Part I - 04:47
05. (You Got Me) Vampire - 03:14
06. Devil's Child - 03:34
07. Black Hosts - 03:27
08. Oracle - 03:42
09. Devil's House Part III - 03:42
10. 666 - 03:29

Tomasz Jaguś - bass guitar, back vocal;
Roman Kostrzewski - vocal;
Ireneusz Loth - drums, back vocal;
Piotr Luczyk - guitar;
Wojciech Mrowiec - guitar, back vocal

 

The 70’s came to an end and its music trends became obsolete and old-fashioned. Classic rock icons became clumsy uninventive dinosaurs, mostly unable to reinvent themselves, while British punk and the promising heavy metal wave revealed totally new and refreshing musical concepts which denied the old jurassic rock standards. The impact of the rich UK early 80’s scene had worldwide was tremendous, beyond frontiers; it even inspired musicians behind the iron curtain like Kat, who are considered one of the pioneers of the underground Polish mid-80’s metal movement, because after all who else did it like them by 1986 in their home country? (Apart from Turbo, naturally). Metal And Hell instantly became a cult record, inspiring most following Polish metal young bands, including a truly pioneer sound that contributed crucially to the consolidation of speed & heavy there, even adding thrashy elements, in conclusion an iconic release.

From the very beginning, these guys offer an intense discharge of vigorous heavy metal, truly fast and fierce on “Devil’s Child” and the title-track, whose riffing is very loose and their tempos very hyperactive, obeying the classic speed metal standards, getting notably thrashy too. The music is constructed with simplicity, avoiding elaborated arrangements or overlong instrumental passages, riffs are straight and technically humble but plenty of energy and power, while the frantic velocity is completely controlled. Rhythms are remarkably precise and coherent, actually. The band certainly like playing it fast, other numbers like “Black Hosts” or that vibrant mid-sequence of raging speed and shred of “Oracle” make it clear. Like most punk and NWOBHM predecessors, they escape from the heavy tempos and complexity most 70’s rock groups made an essential part of their methodology. Ireneusz Loth’s drumming remains constantly vigorous, even during quieter titles as “Killer” or “(You Got Me) Vampire”, which put greater emphasis on Roman’s vivid vocals, including a touch of melody and an easier instrumental configuration, yet designed by competent solid riffing. “Time Of Revenge” is, however, the most surprising, starting peaceful, melodramatic and mellow, soon turning into more relentless heavy metal but adding more diversity and meticulousness, accurately played and consistent. Riffing is direct and repetitive as well on “Devil’s House, Part II”, featuring no versatile variations or progression either, though its clear simplicity is proved efficient again to provide the music of an adequate instrumental basis, not elaborated but decent for the concept of early Kat . And of course, the sinister lyrical issues and wicked imagery of these Poles made their music peculiar and explicit.

It’s absolutely unfair Roman & co. don’t get the recognition they deserve for their contribution to the whole genre and I don’t mean only in their home country. The speed and aggression displayed on Metal And Hell was unique and refreshing by those times when most heavy metal was getting accessible, commercial and comical, very few of their peers did it as fast and crude as it used to be, in the vein of early Venom, Raven, Blood Money and Accept. They seem to take notable influence from Udo & co. specially, that background obscure choir on “Killer” has certain reminiscence of the sign of victory chorus of “Balls To The Ball” and Loth’s energetic double bass-drum kicks certainly take inspiration from Stefan Kaufmann. Although Kat’s sound is darker, including some classy harmonies and tenuous melody among the omnipresent brutality on other hand, which make some cuts surprisingly rich and versatile. The outstanding guitar work of Mrowiec & Luczyk is very professional, as I said riffs ain’t advanced or complicated, simply developed with coherence and properly modified to obtain continuity and sense, while solos are remarkably talented, inspired and designed with splendid creativity, not a bunch of chaotic noise or vain shred, so even though the group’s schemes are far from ambitious, their potential as performers is admirable. Song-writing process is efficient, once again I must insist, for the nature of the music with no surprising diversity, just competent enough to keep the tunes from being excessively uniform and dumb with limited alternative structures and arrangements added. Their methodology is pretty similar to most early 80’s NWOBHM acts as Vardis, Paralex, Gaskin or Hollow Ground, putting greater attention on raw aggression and velocity, both more constant characteristics, more present and indispensable to define the music than most British stuff. Kostrzewski’s makes this material sound so extreme with his amazingly harsh, dirty voice, nearly guttural and growling vividly at times, a combination of Udo with Mille.

The legendary underground heavy metal scene started with this album and Turbo’s Smak Ciszy in the mid-decade. Roman & co.’s made an exhibition of extreme music in particular, constructed with talent and passion. Metal And Hell is a timeless record that sound nowadays so fresh and innovative, even though when it was recorded, many underground iconic albums had been already released. No other metal group had that impact on their home country back in the mid-80’s, however, well only Iron Maiden or Metallica, which also influenced Kat, naturally (specially that galloping riffing on “Devil’s House, Part I” reminds me of Harris & co.). As you see, it’s not an incredibly original album but it proved Poles could make stunning heavy metal too. --- Metal_Thrasher90, metal-archives.com

download (mp3 @320 kbs):

uploaded yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru oboom uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Tue, 18 Aug 2015 16:23:25 +0000
KAT - Mind Cannibals (2005) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/7217-kat-mind-cannibals-2005.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/7217-kat-mind-cannibals-2005.html KAT - Mind Cannibals (2005)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. KAT - Mind Cannibals - Mind Cannibals play
02. KAT - Mind Cannibals - Light Or Hell
03. KAT - Mind Cannibals - Judas Kiss (The Corrupted Empire)
04. KAT - Mind Cannibals - Uninvited Guest
05. KAT - Mind Cannibals - Religious Clash play
06. KAT - Mind Cannibals - Dark Hole - The Habitat Of Gods
07. KAT - Mind Cannibals - Coming Home
08. KAT - Mind Cannibals - VooDoo Time
09. KAT - Mind Cannibals - Puppets On The Strings
10. KAT - Mind Cannibals - I've Been Waiting

Skład:
Henry Beck -vocals
Piotr Luczyk -gitara
Jarek Gronowski -gitara
Krzysztof Oset -bas
Mariusz Prętkiewicz -perkusja

 

Nowy Kat to nie tylko dziesięć nowych utworów, ale też nowy kierunek, w którym podążył ten działający na polskiej scenie od ponad dwudziestu lat zespół.

"Mind Cannibals" rozpoczyna się od mocnego i energicznego uderzenia. Siłą napędową utworu tytułowego są masywne gitary i wściekłe solówki, które w sumie mógłby się znaleźć na którejś z poprzednich płyt Kata. Ale już w następnym, "Light or Hell", mamy bardziej soczyste granie, skoncentrowane na rytmie i stabilnej riffowej podstawie. Do tego dochodzi jeszcze wpadający w ucho refren. Ogólne wrażenie jest takie, że muzyka Kata dojrzała: jest teraz dostojniejsza, solidniej ociosana, osadzona na porządnie wyrzeźbionych riffach. Taka podstawa jest dobrym punktem wyjścia do różnych eksperymentów. W "Voodoo Time" słychać plemienne rytmy, orientalny wstęp "Judas Kiss" niemal dosłownie cytuje "Love You To" The Beatles. Takich drobnych smaczków na płycie jest więcej, ale uwagę przyciągają również większe części kompozycji. "Orkiestrowe" wstawki "Coming Home" potęgują napięcie budowane przez niespokojne gitary. Balladowe fragmenty "Dark Hole - The Habitat of Gods" pozwalają stworzyć odpowiedni nastrój będący przeciwwagą dla energicznego refrenu. Balladę z prawdziwego zdarzenia zespół zachował na koniec. "I've Been Waiting" otwiera akustyczna gitara grająca prostą, ale urokliwą melodię. Potem wprawdzie brzmienie nabiera mocy, lecz nie stanowi to przeszkody, by swoistą barwę piosence nadały instrumenty smyczkowe.

Trudno oczywiście obyć się bez refleksji jakby ten materiał zabrzmiał z Romanem Kostrzewskim przy mikrofonie. Być może w głosie Henry'ego Becka brakuje pewnego pierwiastka szaleństwa, którym był przesączony wokal jego poprzednika, z drugiej strony właśnie taki, krzepki śpiew zgrabnie komponuje się z nowymi utworami i dopełnia nowego wizerunku Kata. ---RJF, rockmetal.pl

download (mp3 @192 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru oboom uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Tue, 26 Oct 2010 09:17:25 +0000
KAT - Oddech Wymarłych Swiatow (1987) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/16922-kat-oddech-wymarych-swiatow-1987.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/16922-kat-oddech-wymarych-swiatow-1987.html KAT - Oddech Wymarłych Światów (1987)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


A1 	Porwany Obłędem 	4:23
A2 	Śpisz Jak Kamień 	5:11
A3 	Dziewczyna W Cierniowej Koronie 	5:21
A4 	Diabelski Dom Cz.II 	5:00
B1 	Mag-Sex 	6:15
B2 	Głos Z Ciemności 	5:35
B3 	Bramy Żądz 	6:42

Krzysztof Stasiak "Stagman" - Bass 
Ireneusz Loth - Drums 
Piotr Luczyk - Guitar 
Roman Kostrzewski - Vocals 

 

After I heard Kat's debut album, 666, I knew that this band had something going for themselves. So I checked out this, their second album, and was a bit disappointed. This is certainly thrash, but much better recorded and played with a high degree of professionalism. The riffs have more chug to them, more of a composed feel and a lot of bottom end. It's a bit like Testament, but much better than anything they released in later years, and certainly a lot fucking heavier, but way too controlled and compressed.

"Diabelski Dom Cz. 2" is a very strong song, following in the tradition of the other two parts of this song (found on the debut), and has some nice churning riffs and quality soloing from Piotr Luczak. "Glos z Ciemnoci" is slow, nearly balladesque, but not the emasculated numbers from the thrash bands turned glam. The ending of "Œpisz jak kamieñ" has a clever little clean outro with a tasteful solo, which works really well.

Roman's vocals are still great on here, but do suffer from being over produced. His clean vocals are pretty good though, but I would have preferred more evil sounding shit.

The best comparison I have is to Metallica's Master of Puppets. The riffs are stong, the playing is very competent, but in becoming better musicians, the harshness has been reduced quite a bit. This still feels evil, but perhaps the Diet Coke of evil. Kat's charm lay in making raw, evil thrash with a lot of speed, which is sadly absent here. Bottom line: strong, but not outstanding, especially alongside 666. ---natrix, metal-archives.com

 

Kat to zespół, który bez wątpienia dla polskiego thrashu zrobił więcej niż dużo. To także, zespół, który raz na zawsze zrósł się z postacią swojego wokalisty. Bez niego Kat to już nie to samo, po prostu traci swoją wiarygodność. To band, tworzący po dziś dzień dookoła siebie nie tylko niesamowitą otoczkę, ale formacja - legenda. Posądzana o satanizm, agnoscytyzm, mistycyzm i okultyzm - właśnie z tym kojarzy się Kat. Wiemy już jaki jest zespół. Jaki jest natomiast "Oddech Wymarłych Światów"?

Mówić oględnie - jest jedną z dwóch najlepszych płyt, jakie ten zespół kiedykolwiek wydał. Zajmuje na podium wprawdzie nieco mniej zaszczytne, bo drugie, miejsce, ale za to wyprzedziła w drodze na podium chociażby takie killery jak "666" czy "Róże...". Mam jednak świadomość tego, że są osoby, które z Katem nie spotykały się dotychczas zbyt często. Mówiąc krótko - popełniały błąd. I nastał najwyższy czas, aby ten błąd naprawić.

"Oddech..." to po pierwsze - świetny metal. Thrash, jak najbardziej. Ale zespół nie wyzbył się całkowicie swoich heavy-naleciałości. I to wypada na tej płycie bardzo dobrze. Oczywiście, przeważa tutaj stanowczo bardzo ciekawy i ciężki thrash, ale nie myślcie, że to jedyna zaleta tej płyty. Gitary brzmią nie tylko ciężko - one brzmią cholernie ciężko. I za to bardzo lubię tą płytę. Oczywiście nietaktem byłoby nie wspomnieć o mistrzowskich tekstach. Ale kiedy podchodzi się do płyty Kata - to zazwyczaj z myślą właśnie o doskonałych tekstach. W tym wypadku także zespół, a raczej Roman Kostrzewski, nie zawiódł. Dostajemy przesycone agresją, niewiarą i mrokiem liryki. W dodatku są one zaśpiewane w taki sposób, że każdy optymista myślący o karierze Becka w Kacie - musi zmięknąć. Tego jak śpiewa Romek po prostu nie da się pokonać - i kropka.

A główne perełki z tego albumu? No cóż, jest tu hit, bez którego żaden koncert Kata się nie odbędzie - "Diabelski Dom cz. II". W tym utworze jest tak niesamowicie dużo siły i wszechogarniającego bólu, że mało kto nie poczuje dreszczy na plecach podczas wędrówki po "Diabelskim Domu". Jest jeszcze jeden przebój - "Głos Z Ciemności". Ta piosenka także na wiele lat przylgnęła do wizerunku Kata i samego Romka. Niesamowicie doskonale pasująca odskocznia od thrashowego piłowania gryfu. Ot, taka ballada, która dopełnia cały obraz "Oddechu...".

A trzeba przyznać, że jest to oddech wyjątkowo cuchnący i obrzydliwy. Jest to oddech, który czuć już z odległości kilku kilometrów. Jest to oddech trupa, który dopiero co wygrzebał się z grobu. I wreszcie - jest to oddech Kata. A przecież wszyscy wiemy, że bez oddechu nie da się żyć. --- metal.pl

download (mp3 @128 kbs):

uploaded yandex 4shared mediafire mega solidfiles zalivalka cloudmailru filecloudio gett uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluesever) KAT Wed, 26 Nov 2014 16:35:35 +0000
KAT - Rarities (2013) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/20272-kat-rarities-2013.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/20272-kat-rarities-2013.html KAT - Rarities (2013)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Wyrokiem sądu Bożego
02. Robak
03. Skazaniec
04. Zemsta
05. Bez pamięci
06. Delirium Tremens (Jarocin 1984, live)
07. Diabelski dom cz. I (Jarocin 1984, live)
08. Mocni ludzie (Jarocin 1984, live)
09. Skazaniec (Jarocin 1984, live)
10. Manaced
11. Instrumental

Tomasz Jaguś - bass guitar;
Ireneusz Loth - drums;
Piotr Luczyk - guitar;
Wojciech Mrowiec - guitar;
Roman Kostrzewski – vocal.

 

Rzadko ulegam reklamom. Myślę, że na palcach jednej ręki mógłbym zliczyć, kiedy zauważyłem reklamę, zapamiętałem to, co przedstawia, i jeszcze zapragnąłem kupić daną rzecz. Reklama tego krążka jednak zagnieździła się we mnie od pierwszego razu. Nowy album Kata z materiałem starego Kata! Czyż mogło być coś cudniejszego dla fana jednej z najlepszych polskich kapel thrash metalowych. Kata uwielbiałem od kiedy tylko zetknąłem się z jego muzyką. Muzyką wyjątkową, niepowtarzalną, zarówno pod względem samych kompozycji, jak i specyficznego, oryginalnego wokalu Romana Kostrzewskiego. Pan Roman był i wciąż jest jednym z najlepszych wokalistów, śpiewającym w tym stylu muzycznym. Dzięki umiejętności abstrahowania od zawartości tekstowej (sic!), skupiając się na muzyce i interpretacji wokalnej stałem się i pozostaję fanem twórczości tej grupy po dzień dzisiejszy.

Krążek „Rarities” jest skierowany głównie (ale nie tylko!) do takich staruszków, jak ja. Tych, którzy słuchali Kata w swojej młodości. Kiedy pojawiły się „trzy szóstki” Kat rzucił mnie, ale myślę, że przynajmniej połowę metalowców w tym kraju na kolana. Niezwykły, spójny, mocny materiał debiutanckiej płyty poprzedzony był jednak singlem, na którym znalazły się dwa utwory: Noce szatana i Ostatni tabor. Kawałki niezwykłe i – zwłaszcza ten drugi – bardzo inne od zawartości debiutu. Zastanawiałem się już wtedy, jak mogły wyglądać początki zespołu, czy stworzyli więcej utworów w takim właśnie stylu. Bardziej melodyjnych, hard rockowych, rozbudowanych, z innymi, delikatniejszymi wokalami. Dzięki nowej płyty wszyscy mamy szansę dowiedzieć się właśnie, jak Kat brzmiał na początku, zapoznać się z utworami, które z racji swej „odmienności” nie miały już szans wejść na „666”.

Jakże piękne, hard rockowe są kawałki „Wyrokiem Sądu Bożego”, czy ckliwy „Delirium Tremens”, jak cudny jest płaczliwy, bluesowy „Robak”, jak fajnie brzmiał mocniejszy, momentami wręcz doomowy „Skazaniec”, jak fantastyczną balladą jest utwór „Bez pamięci”. To zupełnie inny Kat, ale wciąż Kat! Jakże łatwo teraz zauważyć, dlaczego takie chociażby perełki, jak „Głos z ciemności” aż tak poruszały. Bo wyrosły z tego hard rockowo/ bluesowego korzenia. Wyrosły z tego korzenia i rozkwitły na kolejnych albumach grupy.

Równie ważny, z historycznego punktu widzenia jest dla fanów grupy jest zamieszczony na płycie koncert zespołu z Jarocina. Jak dobrze usłyszeć tych młodych ludzi w znakomitej formie, jak – mimo pewnych problemów technicznych – znakomicie brzmiały instrumenty, jak fantastycznie śpiewał Roman Kostrzewski.

Jak pisze wydawca, album wzbogacony jest o książeczkę z licznymi, niepublikowanymi fotkami grupy (niestety mam tylko muzykę, więc trudno mi ocenić całość albumu), zatem będzie to kolejny powód, by zainwestować w ten krążek. To rzecz obowiązkowa zarówno dla starych, którzy będę mogli przenieść się w latach w może nie za piękne, a jednak wyjątkowe lata osiemdziesiąte, jak i dla młodych, którzy będą mogli poznać początki jednego z najważniejszych zespołów tego kraju. --- Ray, metalmundus.pl

 

So, no prizes for guessing that this is a compilation, but I was surprised to find out about the history of this band when I started doing some research. Formed in Katowice, Poland, by Piotr Luczyk (guitars) and Ireneusz Loth (percussion) in 1979, they were soon joined by Tomasz Jagus (bass) and Ryszard Pisarski (guitar) and they started as an instrumental group, not finding a singer until they met Roman Kostrzewski in 1981. Over the years there have been multiple line-up changes, and the band themselves appear to have been dormant for the last nine years, but during their peak they were seen as one of the most influential bands in eastern Europe, and supported many of the major acts when they came over from other countries including Metallica, Hanoi Rocks, Overkill, Helloween etc.

Now, the problem with this release for me is that I was provided with a download to review, but have no information about what this CD contains, and given that it is sung in Polish, and is obviously from multiple sources (including some live numbers) with different recording quality for some (which I am guessing is rare or demo songs), that puts me at a huge disadvantage. What I do know is that although they are indicated by some as being a trash act, these guys actually have more in common with Seventies hard rock/metal, coming through with strong hooks and an approach that is far more NWOBHM than anything else. But given when these guys were formed, perhaps that isn’t too surprising. The songs are of a consistent high quality, and it has spurred me on to try and find out more about these guys, as if they had come from the UK or American I am sure that they would have been more widely known. True, there is a certain naivety and lack of bottom end on some of this, but it would still be interesting to hear more. --- Kev Rowland, metalmusicarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru uplea ge.tt

 

back

 

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Tue, 30 Aug 2016 09:07:42 +0000
KAT - Roze Milosci Najchetniej Przyjmuja Sie Na Grobach (1996) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/7300-kat-roze-milosci-najchetniej-przyjmuja-sie-na-grobach-1996.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/7300-kat-roze-milosci-najchetniej-przyjmuja-sie-na-grobach-1996.html KAT - Roze Milosci Najchetniej Przyjmuja Sie Na Grobach (1996)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Odi Profanum Vulgus
02. Purpurowe Gody play
03. Płaszcz Skrytobójcy
04. Stworzyłem Piękna Rzecz play
05. Słodki Krem
06. Wierzę
07. Strzeż Się Plucia Pod Wiatr
08. Szmaragd Bazyliszka

Muzycy:
Ireneusz Loth – perkusja
Piotr Luczyk – gitara
Roman Kostrzewski – śpiew
Krzysztof Oset – gitara basowa
Jacek Regulski – gitara

 

W trzy lata od wydania kultowego już krążka "Bastard" ikona polskiej sceny metalowej powróciła na scenę z albumem "Róże Miłości… Najchętniej Przyjmują Się Na Grobach". O ile już "Bastard" prezentował bardziej okrzepniętą muzykę, o tyle chyba mało kto się spodziewał, ze Kat pójdzie jeszcze dalej i nagra chyba najbardziej przystępny album w swojej karierze.

"Róże…" w porównaniu do poprzednich wydawnictw cechują się pewną prostota kompozycyjną, utwory są bardziej przejrzyste, ale dzięki temu bardziej wyraziste. Da się zauważyć, że Kat zwolnił tempo i większa uwagę skupił na lirykach. Nie sposób rozpatrywać muzyki tego zespołu nie wgłębiając się w teksty, które tutaj są chyba nadzwyczaj wyraziste i bezpośrednie. Nie chcę się wgłębiać w ich kontrowersyjne treści, gdyż każdy zainteresowany ma już zapewne wyrobione zdanie na ten temat. Kat położył większy nacisk na harmonie i melodie. Riffy są bardziej wyraziste, podobnie jak i solówki. Również wokal Kostrzewskiego jest najwyraźniejszy z dotychczasowych płyt. Płytę otwiera "Odi Profanum Vulgus" z charakterystycznym, wpadającym w ucho riffem. Utwór ten jest zarazem najszybszym na płycie. Na uwagę zasługują także "Purpurowe Gody" z nieziemskim tekstem, praktycznie instrumentalny "Szmaragd Bazyliszka", melodeklamowany "Płaszcz Skrytobójcy" i bezdyskusyjnie najlepszy na płycie, ponad 10-minutowy "Wierzę".

download:    4shared

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Wed, 03 Nov 2010 20:46:57 +0000
KAT - Somewhere in Poland 2003 - Live (2004) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/19092-kat-somewhere-in-poland-2003-live-2004.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/1149-kat/19092-kat-somewhere-in-poland-2003-live-2004.html KAT - Somewhere in Poland 2003 - Live (2004)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Intro
02. Wierzę
03. Diabelski dom
04. Killer
05. Niewinność
06. Czas zemsty
07. Wyrocznia
08. Łza dla cieniów minionych
09. Oczy słońc
10. Płaszcz skrytobójcy
11. Mission Impossible
12. Purpurowe gody
13. Śpisz jak kamień
14. Ostatni tabor (studio 2004)

Roman Kostrzewski - vocal;
Ireneusz Loth - drums;
Piotr Luczyk - guitar;
Krzysztof Oset - bass guitar
+
Michał Mleczko – guitar

 

Oczekiwanie na już zapowiedziany, nowy album studyjny Kata ma nam uprzyjemnić płyta koncertowa. Trzeci już taki album w dorobku zespołu (poprzednie to słynne 38 Minutes Of Life i Jarocin - Live ). Album jest zapisem koncertu, jaki dał Kat w ubiegłym roku we Wrocławiu, w ramach Mystic Festivalu, gdzie supportował Iron Maiden. I na pewno warto po to wydawnictwo sięgnąć.

Przede wszystkim jest to najlepiej brzmiący album live naszej metalowej legendy. O ile 38 Minutes Of Life ma niewątpliwie swój klimat i zawiera dużo najprawdziwszego hevymetalowego dynamitu, tak nigdy nie podobało mi się zbyt bootlegowe - przynajmniej jak dla mnie - brzmienie nagrań z Jarocina 92.

Na Somewhere In Poland 2003 wszystko jest jak należy, instrumenty brzmią potężnie, fajnie zrealizowano też partie wokalne Kostrzewskiego. I zdecydowanie bliżej Somewhere In Poland do 38 Minutes... niż do Jarocina. Jest na tym wydawnictwie prawie ta sama magia i moc, wszystko brzmi dość surowo, a przy tym ciężko. Zresztą oba koncerty grano na jedna gitarę i mimo, iż brak drugiego „wiosła” może czasem doskwierać (dosyć mało dynamiczna wersja Śpisz jak kamień) to jednak jest w tym specyficzny urok - dzikie, jakby nieokiełznane riffy... To się nazywa koncertowa atmosfera! O wytworzenie takowej dba również sam Kostrzewski - koncert Kata nie byłby kompletny bez jego słynnych odzywek, choć te w rodzaju: Lepiej w knajpie pobalować, niż w chałupie wykorkować pasują do metalowego koncertu jak pięść do nosa. Cóż, taki jest jednak Roman, któż będzie się go za to czepiał? Zresztą jego głos brzmi na Somewhere In Poland wręcz kapitalnie. Nie wiem jak oni to robią - Kupczyk, Kostrzewski... Wydawać by się mogło, że upływ czasu nie robi na nich najmniejszego wrażenia.

Oczywiście mamy na Somewhere In Poland kilka numerów, które wcześniej nie ukazały się na płytach w wersjach live. Ale zacznijmy od początku. Po krótkim, „tajemniczym” Intro mamy Wierzę, z ...Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach. Jak dla mnie niezbyt fortunny wybór na początek, ale jak już wspomniałem, ma on swoją wartość, bowiem to właśnie jeden z tych utworów, których na żadnym oficjalnym wydawnictwie koncertowym Kata dotąd nie było.

Prawdziwe emocje jednak dopiero przed nami, bowiem Kostrzewski, dokładnie w ten sam sposób jak na pamiętnej 38 Minutes Of Life pyta: Jak wasze gardła? I oto startuje jeden z najbardziej klasycznych numerów Kata, Diabelski dom 2. Słychać tu, że Piotr Luczyk nadal inspiruje się dawną Metallicą, że jego riffy i solówki mają tę samą moc i siłę rażenia jak kiedyś.

Zwolennicy tych starszych rzeczy na pewno ucieszą się, słysząc świetne wykonania Wyroczni, Killera i Czasu zemsty z „jedynki”. Te kawałki są ponadczasowe - nadal nieźle kopią!

Jednak spora część fanów Kata rekrutuje się z tych, którzy zaczynali poznawać muzykę tej grupy od późniejszych albumów. Z pewnością ucieszą ich, wykonane tamtego wieczoru: z lekka transowy Płaszcz skrytobójcy (zakończony tematem z Mission Impossible ), Oczy słońc (jako jedyny reprezentujący - jak dotąd ostatni - studyjny materiał Kata, Szydercze zwierciadło) i chyba największy przebój z czasu Róż - Purpurowe gody.

Występ Kata nie byłby jednak występem kompletnym, gdyby nie odegrali utworu, który dla wielu fanów jest tym najważniejszym. I nie zabrakło Łzy dla cieniów minionych, a kilka tysięcy gardeł odśpiewuje wraz z Kostrzewskim refren tej poruszającej ballady. To naprawdę robi kolosalne wrażenie. Już dla tego jednego fragmentu warto tej koncertówki posłuchać.

Po wrażeniach koncertowych czeka nas jeszcze niespodzianka - otrzymujemy bowiem nową, studyjną wersję Ostatniego taboru, utworu znanego z pierwszego singla grupy sprzed blisko 20 lat. Bardzo fajną wersję, drapieżniejszą od oryginalnej, nadal jednak bardziej hardrockową niż heavymetalową. Piotr Luczyk praktycznie cały czas gra interesująco w podkładzie, bezbłędny jest też śpiew Romana. Posiadaczy pecetów ucieszy na pewno bonusowy teledysk do Ostatniego taboru - wyprodukowany dosyć oszczędnie, ale dynamiczny i miły dla oka. ---Adam Brzeziński, terazrock.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru oboom uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) KAT Mon, 18 Jan 2016 16:41:56 +0000