Polish Music The best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within. http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331.html Mon, 20 May 2024 01:16:25 +0000 Joomla! 1.5 - Open Source Content Management en-gb Radogost - Dark Side Of The Forest (2012) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/24150-radogost-dark-side-of-the-forest-2012.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/24150-radogost-dark-side-of-the-forest-2012.html Radogost - Dark Side Of The Forest (2012)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	Baba Yaga Is Coming 	
2 	Watra 	
3 	Not For War 	
4 	Remember My Name (Warrior’s Farewell Song) 	
5 	Burn In Cold Hell 	
6 	Radogost 	
7 	Rage, Hate And Faith 	
8 	Still Against The World (Mercenary’s Song) 	
9 	From The Dark 	
10 	Deadly Race Trilogy 	
11 	Radogost (Polish Version)

Rafał Bujok - Bass
Marcin "Talar" Tatar - Drums
Łukasz "Mussi" Muschiol - Guitars (lead), Vocals (backing)
Marian Kolondra - Guitars (rhythm)
Jan "Thifall" Musioł - Violin
Marcin "Velesar" Wieczorek - Vocals 

 

Nazwę kapeli pożyczyli od boga Słowian połabskich, odpowiedzialnego za gościnę i godną biesiadę. Ponad 4 lata kazali czekać na nową płytę. W międzyczasie podbijali rodzimą, czeską i słowacką scenę oraz przeprowadzili niemałe przetasowanie we własnych szeregach.

Kapela powstała w 2006 roku i praktycznie od razu wydała dwie demówki – Dwa hektary żywego lasu i To nie był wilk. Pierwszą w całości zajmuje ich twórczość (poza ostatnim, niesamowicie dziwnym coverem Korpiklaani), na drugą składają się w większości covery (w tym mój absolutny faworyt Zając Poziomka 666). W 2008 pojawiła się ich pierwsza pełna płyta W cieniu wielkiego dębu. 14 kawałków, kilka wyłącznie instrumentalnych, gdzieniegdzie z panią na wokalu. Kojąco, ale niestety przydługo i chaotycznie. Aż do teraz.

Panowie względem profesjonalizmu własnych kompozycji pokonali niemałe schody. Na pochwałę zasługują zwłaszcza partie wokalne, które w poprzednich materiałach były o wiele mniej zdyscyplinowane, a już na pewno nie tak dynamiczne. Nic się tu nie dłuży, nie rozłazi w szwach. I słusznie, to nie czas nostalgii pod wielkim dębem, tu zza krzaków wyskakuje Baba Jaga i trzeba spieprzać. Najlepiej do rytmu, będzie jeszcze szybciej i skuteczniej. Pierwszy kawałek o tej wstrętnej kreaturze to mocne, dobrze skrojone wejście w klimat. Teksty na płycie są wyłącznie po angielsku (poza jedną z wersji Radogost), a szkoda. Brakuje trochę cudownie prostych rymów z pierwszej Baby Jagi (Ma drewniane nogi / Choć zwinna niczym wąż / Czarny kot doradcą / Królestwem leśny gąszcz) chociaż i tu nie zawodzą (Come, my child / sit by the fire / I’ll tell you a joke / I will give you chocolate / and even let you smoke…). Dalej czeka na nas Watra – jeden z lepszych refrenów do wyśpiewywania po pijaku, jaki dane mi było usłyszeć. Kilka chwil na złapanie oddechu, jakby przewidzianych na tego typu ewentualności i refren, genialny refren (Watra! You never know, when you’ll need eternal fire It’s unbelievable! I believe only in flames). Trzeci kawałek Not for War jest moim zdecydowanym ulubieńcem na tym krążku. Jest moc, epicki tekst i bardzo dobre przejścia. Słychać silną inspirację Blind Guardian, co dla mnie stanowi jedynie jeszcze większy plus dla tego utworu. Zwalniamy tempo dopiero z 4 kawałkiem Remember My Name i tu czepię się wokalisty, któremu w pewnych momentach wychodzą takie kwiatki jak odważny „kuracz” czy chrześcijański „Krystian”.

Później wpadamy wprost do piekła. Burn in Cold Hell to świetna kłótnia perkusji ze skrzypcami, rwana stanowczo brzmiącym wokalem. Dwie wersje Radogost (zarówno polska, jak i angielska) oraz Rage, Hate and Faith są bardzo dobre, to kawałki uszyte pod koncertowe granie i zdarcie gardeł publiczności. Still Against the World i From the Dark są mocne, poprawne, ale bez fajerwerków. Za to trylogia Deadly Race zasługuje na szczególną uwagę. Idealna klamra spinająca Dark Side of the Forest. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak dobrego materiału, zwłaszcza, że osobiście, delikatnie rzecz ujmując, nie przepadam za dźwiękiem skrzypiec. Tu bardzo dobrze współgrają z innymi instrumentami, świetnie wypadają też w solowych momentach. Teksty tematycznie nie odbiegają od wcześniejszych nagrań Radogost, jest mitologia, są Słowianie, bracia z wojennych pól, tajemniczy starzec przepowiadający dzień Twojej śmierci…Wszystko konkretnie przemyślane i ułożone w jedną, zwartą opowieść na płycie.

Słucha się tego z dużą przyjemnością, prawdziwy dar Czarnego Licha. ---Mrówka, riffpl.wordpress.com

 

Radogost is a relatively well known folk metal act in Poland, sometimes praised as the ''polish Korpiklaani'' due to their often humor and alcohol-driven lyrical content (aside from all the folk), as well as a specific approach to their music. Each album seemed to mark an improvement in the bands sound and production. The quintessence for now is the opus ''Dark Side of the Forest''. Released 2012 it's also the first album after some substantial line-up changes the band went through in the years 2009-2010. That included the installment of a new vocalist - Velesar - who took over from Łukasz "Mussi" Muschiol. The latter switched his focus completely to playing guitars from that moment on. Did those changes do the band named after an old Slavic god any good? I'm inclined to say yes.

In comparison to their earlier works, the vocals are less aggressive, with growls or screams being reduced to minimum. Instead we get some deep, raspy and rough singing, clean parts and occasionally the one or another shriek. This works out surprisingly well. What also changes dramatically is the language. It seems Radogost constantly tries to attract wider audiences, since all of the tracks (apart from the bonus track - ''Radogost'' - sung in Polish) are performed in English. The album marks almost a complete departure from songs written in the bands native language.

The mix is pretty good, the instruments blend together well most of the time. Plenty of nice melodies and good ideas swirl around the place and the band manages to capture and put them together quite well, although at times I could not help feeling that they are trying a little bit too hard and overflow some tracks with too many ideas, oddly structured riffs/melodies, etc. That doesn't mean ''Dark Side of the Forest'' isn't an enjoyable listen. It is a good folk metal album that secures the place of Radogost among those bands, you would want to check as an folk metal fan. I am definitely eager to observe the bands next step, since ''Dark Side of the Forest'' awakens appetite for more. Not to mention that the vast majority of Radogost' songs, not only from the here reviewed album, are suitable for one hell of a party on a mead and beer fueled concert. And trust me - these guys know how to put up a good live show.

Radogost is an highly competent and solid folk metal act. The comparison to Korpiklaani has it right to exist. After listening to ''Dark Side of the Forest'' I would also draw a comparison to another Finnish act - Finntroll. Radogost seems to solidly mix and incorporate elements present in the music of both these bands, while adding that individual, Slavic touch to their music, making it worthwhile and lifting the Poles from being another bog-standard folk metal band to something you can hang on to for one or two moments longer.

Give this album a shot, it deserves it. ---Udyr_fra_dyp, metal-archives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire ulozto gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Radogost Sat, 29 Sep 2018 11:47:40 +0000
Radogost - Dziedzictwo Gór (2015) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/24745-radogost-dziedzictwo-gor-2015.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/24745-radogost-dziedzictwo-gor-2015.html Radogost - Dziedzictwo Gór (2015)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Na dnie wielkiej góry	 05:15
02. Raróg 	04:29
03. Idę wśród gwiazd 	04:07
04. To płynie w twojej krwi	 04:59
05. Pożoga 	04:59
06. Ponad głębiami czarnych wód 	04:22
07. Czarne xęstwo 	03:31
08. W sercu burzy	 04:11
09. Oto mej duszy świątynia 	03:46
10. Ananke 	03:38
11. Słowa ze stali 	04:44
12. Dziedzictwo 	06:04
13. Dalej wprost przed siebie 	05:57
14. Wild Hunt (Geralt Story) 	04:00 

Łukasz 'Mussi' Muschiol – vocals, lead guitar, solo guitar, acoustic guitar
Jan 'Thifall' Musioł – violin
Marian 'Maniek' Kolondra – rythm guitar
Marcin 'Talar' Tatar – drums
Rafał 'Grolmorth Bujok' – bass 

 

Radogost działa na rodzimej scenie od 2006 r. Tegoroczne Dziedzictwo gór jest trzecią płytą długogrającą polskiej formacji. Obecnie zespołów poruszających się w estetyce folk metalu jest cała masa. Radogost gra szczególnie bliską moim gustom odmianę tej muzyki bo ... przede wszystkim jest to metal. Wiele zespołów w tym gatunku kładzie nacisk na poszukiwania i urozmaicanie brzmienia dodatkowymi elementami co oczywiście samo w sobie nie jest złe. Jednak jako osoba wychowywana na Slayerze, po cichu szukałem zespołu, który postawiłby na mięsiste brzmienie gitar wraz z ostrą sekcją rytmiczną. I to właśnie gitary rządzą na tej płycie, nie ustępują pola piszczałkom, akordeonom i innym przeszkadzajkom. Słychać to już w pierwszych sekundach otwierającej piosenki Na dnie wielkiej góry. Jeszcze mocniejszy jest Raróg ze świetnym, melodyjnym refrenem, który od razu pozostaje w głowie. Jednak najbardziej mi się spodobał czwarty kawałek - To płynie w twojej krwi. To jest jedna z tych piosenek które bardzo dobrze zagrzewają do walki (znowu ze świetnym refrenem).

Zespół w niektórych piosenkach również trochę zwalnia i stawia na więcej przestrzeni jak w kroczącym Idę wśród gwiazd czy kończącym płytę Dalej wprost przed siebie. W tych piosenkach bardziej dają znać o sobie skrzypce, które są jedynym niestandardowym (jak na metal) instrumentem w muzyce Radogosta. Należy pochwalić muzyków za to, że tak ułożyli kompozycje, że partie ciężkich rytmicznych gitar nie tylko nie gryzą się z partiami skrzypiec ale jeszcze się dodatkowo nawzajem uzupełniają. Po przeciwnej stronie bieguna stoi brutalna rzeźnia - Oto mej duszy świątynia, ocierająca się o death metal, z mocną partią perkusyjnych blastów. To samo dotyczy Ponad głębiami czarnych wód z tym, że tu nawałnica blastów zostaje skontrastowana z kolejnym melodyjnym refrenem wraz z wysuniętą do przodu partią skrzypiec. Najciekawszą piosenką w zestawie jest niewątpliwie Dziedzictwo. Ta fascynująca, sześciominutowa kompozycja zaczyna się od szumu wiatru w lesie i od subtelnych akustycznych gitar budujących tajemniczy, upiorny nastrój, przełamany ciężarowym riffem który wali w słuchacza z mocą pioruna.

Osobna kwestia to teksty. Tematyka piosenek Radogost to oczywiście wspomnienia o dawnych czasach, w których ludzie wierzyli w słońce i siły natury, pod postacią słowiańskich bóstw (w końcu nazwa zespołu zobowiązuje). Nie każdemu może odpowiadać taka tematyka, po prostu trzeba ją poczuć. Ale na pewno nie da się zaprzeczyć, że liryki te są bardzo barwnie i żywiołowo napisane. Ostre, surowe słowa (pisane trochę archaicznym ale i poetyckim językiem) dobrze pasują do ciężkiej metalowej muzyki. A także, jak już wspomniałem powyżej, zespół komponuje świetne, zapadające w pamięć refreny. Mi najbardziej podoba się ten z Raroga: Jestem duchem/jestem skałą/ zrodzony z legend i rytuałów/Jestem Raróg - wieczny ogień! Wokalista Łukasz Muschiol dysponuje mocnym growlem ale stosuje go z iście thrashowym wyczuciem. I w sumie jest to jedyne do czego mógłbym się przyczepić - mało zróżnicowane partie wokalne. Rzadziej pojawiają się odstępstwa jak na przykład szept we wstępie do Dziedzictwa. Kolorystyki nadaje fakt, że piosenki zespołu są w języku polskim co dobrze pasuje do folkowej konwencji (z jednym wyjątkiem, o czym za chwilę). Warto jeszcze dodać, że piosenka Idę wśród gwiazd (jak można przeczytać w książeczce) została oparta na fragmentach wiersza, bardzo ostatnio lubianego przez muzyków metalowych poety - Tadeusza Micińskiego. I trzeba przyznać, że ten duch Młodej Polski unosi się nad całą płytą.

Dziedzictwo gór to, obok Scar Sighted Leviathana, metalowa płyta która w 2015 roku wywarła na mnie największe wrażenie. Oczywiście niektórzy zwrócą uwagę, że sama muzyka nie jest za bardzo oryginalna (sam miałem momentami skojarzenia z Gojirą) ale to nie zmienia faktu, że polska załoga nagrała niesamowicie mocny album, który po dwudziestym przesłuchaniu w ogóle mi się nie nudzi. Na płycie jest trzynaście piosenek ale całość jest jak grom, który uderza w słuchacza w jednej sekundzie. Jak by tego było mało to na deser dostajemy jeszcze czternastą "ukrytą" piosenkę, anglojęzyczną Wild Hunt (Geralt Story). Nie muszę chyba pisać kogo dotyczy ;) Dla fanów folk metalu Dziedzictwo gór to jazda obowiązkowa ale i innym fanom dobrej muzyki polecam tę płytę bo przy całym swym poszanowaniu do historii dawnych dziejów najnowsze dzieło Radogosta nie jest na szczęście archaicznym skansenem dla maniaków słowiaństwa a wspaniałym ujęciem tradycji we współczesnej, metalowej formie. Wierzę, że ten zespół przekroczy jeszcze niejedną artystyczną granicę. Jakby na potwierdzenie tych słów w ostatniej piosence słyszymy: Dalej wprost przed siebie/z wiarą w swe istnienie/ tam gdzie świat się kończy/ nowa myśl istnieje. ---Maciej Baranowski, wsa.org.pl

 

Two months into 2016 and we are still getting some of 2015’s releases into folk-metal.nl headquarters including the latest from Poland’s Radogost. Entitled “Dziedzictwo Gór” (my translation is “Heritage Mountains”) this is the follow up to 2012’s “Dark Side Of The Forest” and you may notice something immediately, new album title in Polish not English this time around and yes this whole new album is sung in Polish.

While “Dark Side….” was their first foray into English (highly commendable), I don’t know if the songs had the impact as their previous Polish sung albums, so I am happy in the return to their native tongue. If you are familiar with the Radogost sound then they have continued with the same style with “Dziedzictwo Gór”, violin based folk metal and probably their most cohesive and successful album to date. Tracks range from straightforward to thrashier and upbeat, a nice blend of styles to keep it interesting.

The tracks here are more memorable this time around, maybe more riff based then previous efforts? Not sure why but the songs stand out more than earlier stuff, I think they have stumbled on the secret formula to make their style work better than ever. “To Plynie w Twojej Krwi” (“It Flows In Your Blood”) is just a prime example of what they do best, catchy fiddle laden metal with powerful vocals, nothing wrong here.

Songs range between 4 and 6 minutes here and you have 14 to delve into here so definitely getting your money’s worth. Production is fuller and more detailed than previous efforts as well with better augmentation of instrumentation while not crushing the vocals to do it. A nice all around folk metal album if I have ever heard one, another solid effort from Radogost. ---folk-metal.nl

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire ulozto gett bayfiles

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluesever) Radogost Tue, 29 Jan 2019 15:43:10 +0000
Radogost - To nie był wilk (2006) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/25272-radogost-to-nie-by-wilk-2006.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/25272-radogost-to-nie-by-wilk-2006.html Radogost - To nie był wilk (2006)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1. 	Intro 	01:17 	  instrumental
2. 	Chochlik Smyrałka 	04:29 	  
3. 	Bo jo cie kochom (De Press cover) 	03:34 	 
4. 	Zając Poziomka 666 (Fasolki cover) 	03:43 	  
5. 	Heavy Glass (Death Cap) 	05:44 	

Łukasz "Mussi" Muschiol - Guitars (lead), Vocals
Marian Kolondra - Guitars (rhythm)
Łukasz "Goszki" Goszyk - Drums 

 

Nazwę kapeli pożyczyli od boga Słowian połabskich, odpowiedzialnego za gościnę i godną biesiadę. Ponad 4 lata kazali czekać na nową płytę. W międzyczasie podbijali rodzimą, czeską i słowacką scenę oraz przeprowadzili niemałe przetasowanie we własnych szeregach. Kapela powstała w 2006 roku i praktycznie od razu wydała dwie demówki – Dwa hektary żywego lasu i To nie był wilk. Pierwszą w całości zajmuje ich twórczość (poza ostatnim, niesamowicie dziwnym coverem Korpiklaani), na drugą składają się w większości covery (w tym mój absolutny faworyt Zając Poziomka 666). ---Mrówka, riffpl.wordpress.com

 

Have you ever heard something so weird that you’re literally speechless for a few seconds? Well that’s what this demo did to me for a while. It’s not appalling or anything like that; it’s just so damn strange. When the intro is the most normal sounding (for folk in general at least) track you know something is afoot. The songs themselves aren’t necessary bad but just weird, and you would wonder why they recorded some of them to begin with. “Chochlik Smyralka” opens up with classical music for example. The vocalist is using so many different vocal approaches on this demo. He uses your typical harsh grunts that you would find in most folk metal. In “Chochlik Smyralka” he talks in a really high pitched voice like he’s trying to sound like a little kid, and some rather bizarre opera wannabe like singing in the beginning of “Bo Jo Cie Kochom (De Press cover)”.

The band doesn’t seem to have a sense of structure. Not so much like verse chorus verse structure, but rather what they want to be. They have a folk-like intro but other than that nothing really sounds like folk metal. The final track on here is a stoner/death like song with production worse than all the other tracks even. The two cover tracks are amusing if anything. There is a lot of inner humor in this demo. Clearly the band members were having a good time when they recorded this, although it feels like they’re not letting us in on the joke.

Well it’s decent enough to listen to. At first it sounds really bizarre and most likely will annoy the hell out of you. After that you find some rather unique music on this little demo. ---linkavitch, metal-archives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire ulozto gett bayfiles

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluesever) Radogost Wed, 15 May 2019 14:49:19 +0000
Radogost ‎– Dwa Hektary Zywego Lasu (2006) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/24267-radogost--dwa-hektary-zywego-lasu-2006.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/6331-radogost/24267-radogost--dwa-hektary-zywego-lasu-2006.html Radogost ‎– Dwa Hektary Żywego Lasu (2006)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	Intro 	01:55
2 	Klnijmy Się Na Słońce 	03:11
3 	Pieśń O Rycerzu Z Czantorii 	03:54
4 	Baba Jaga 	03:51
5 	Ogień żywy Niczym Krew 	05:28
6 	Samotny Taniec Utopca 	04:15
7 	Tam Skąd Pochodzę 	05:02
8 	Kwiat Paproci 	05:05
9 	Czego Szukam 	07:43
10 	Piwny Berserk 	04:35
11 	Wooden Pints (Korpiklaani Cover) 	04:11

Łukasz "Mussi" Muschiol - Guitars (lead), Vocals
Jan "Młody" Musioł - Violin 
Marian Kolondra - Guitars (rhythm)
Łukasz "Goszki" Goszyk - Drums 

 

Formacja Radogost powstała w 2006 roku z inicjatywy gitarzysty Łukasza Muschiola (twórcy projektu Immemoratus), który przyjął na siebie także rolę pierwszego wokalisty kapeli, oraz perkusisty Łukasza Goszyka. Obaj muzycy znali się już wcześniej z zespołu Anal Fire, jednak tym razem postanowili zerwać ze standardowymi koncepcjami muzyki metalowej i wprowadzić do niej motywy folkowe. W ten sposób do grupy dołączył skrzypek Jan Musioł.

Początkowo zespół zamierzał skupić się jedynie na nagraniu materiału, który miał znaleźć się w Internecie, jednak szybko pojawiły się okazje do zaprezentowania muzyki Radogosta na żywo. Dzięki temu skład został poszerzony o basistę Adama Gluzę, a zespół zaczął koncertować. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ publika bardzo entuzjastycznie przyjęła kompozycje Radogosta, zaś nieustające pytania o pierwszą długogrającą płytę grupy zmobilizowały członków kapeli do nagrania albumu Dwa hektary żywego lasu, co nastąpiło jeszcze w 2006 roku. ---folkmetal.pl

 

This demo is more straightforward compared to their other demo which was just a bunch of random recordings basically. The songs are pretty catchy, with some nice vocals, and some violin here and there.

I think what makes this demo so catchy is due to the guy playing the violin. The violin is very catchy and is usually one of the main focal points to the songs. The violin itself flows smoothly throughout the songs. There are a few violin leads in some tracks, but it’s usually in the beginning of a few tracks, then the main focus is towards the guitars. The guitarists are about average, the rhythm is generally chugging while the lead is playing a melodic riff over it. There’s a lot of acoustic guitar work on the songs. Songs generally start out slow with an acoustic section before picking up faster.

The vocals are almost never focused enough. Now the vocals themselves are generic folk-like grunts, with the occasional female guest vocals. Usually when the female vocals start the music slows down and the attention draws towards here, which I can see why because her voice is pretty calming. Whenever the male vocalist is doing his job, it seems faded into the mix, as in the guitars and violin are louder than he is.

Now the demo generally sounds normal…until the final three tracks come up. The last two minutes of “Czego szukam” are a bunch of random drum beats and the vocalist is just screaming a bunch of what sounds like gibberish in a really high pitch voice. The final track is a Korpiklaani cover, and it sounds like a Korpiklaani song. The track opens up kind of weird; basically you can hear the actual version from Korpiklaani in the background.

The flaws in this are rather basic for a demo, inaudible bass except for the Korpiklaani cover. Drums and vocals aren’t mixed that well, but the nice violin makes up for that. Anyways, this is a fairly good demo that fans of Korpiklaani or fans of violin in their metal. ---linkavitch, metal-archives.com

download (mp3 @192 kbs):

yandex mediafire ulozto gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Radogost Wed, 24 Oct 2018 13:13:54 +0000